Są takie projekty, z którymi bardzo trudno się rozstać. Tak było z patchworkiem zamówionym przez koleżankę dla jej córki. Zależało jej na tym, żeby był w dziewczęcych kolorach, a wymiary to 2 x 2,20m.
Zaczęło się od pomysłu. Przeglądając internet natrafiłam na panel z miastami.
Postanowiłam go wykorzystać, a każde miasto otoczyć materiałem z elementami charakterystycznymi dla danego kraju. I tu zaczęła się zabawa. Ostatecznie tkaniny zamawiałam w trzech sklepach internetowych. Do tego jeszcze materiały bazowe - czerwony i zielony w drobne kropeczki. Zapowiadało się na prawdę ciekawie. Tak ostatecznie wyglądały poszczególne miasta:
 |
| Amsterdam - rowery |
 |
| London - London mix |
 |
| Mexico - osiołki |
 |
| Montreal - przyczepy kempingowe |
 |
| Moscow - kolorowe kule śnieżne |
 |
| Nairobi - słonie |
 |
| New York - New York nocą |
 |
| Paris - słodkie babeczki |
 |
| Reykjavik - wieloryby |
 |
| Rio de Janeiro - kanarki |
 |
| Rome - lody |
 |
| Sydney - żaglówki |
 |
| Tokyo - sushi |
Samo szycie zajęło mi ponad dwa tygodnie. Kombinowanie ze wzorem (okazało się, że każde miasto jest o pół centymetra wyższe niż szersze i trzeba to było uwzględnić!), krojenie, szycie, prasowanie, składanie, a potem jeszcze pikowanie takiego dużego projektu to była nowość w moim prowizorycznym warsztacie. Było ciężko, ale warto było. Ostatecznie patchwork wygląda tak:
Od początku praca nad nim nie była łatwa, ale liczył się 'pomysł'. To on napędzał mnie do działania. Miałam przeczucie, że wyjdzie coś na prawdę fajnego. I tak się stało, a co najważniejsze podobał się bardzo mojej koleżance. Mam nadzieję, że jej córka również go polubi i z chęcią będzie go rozkładać codziennie na swoim łóżku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz