sobota, 16 lutego 2013

Moja królewna

Jeszcze w zeszłym roku miałam w domu 5-letnią królewnę. Jej wysokość potrzebowała odpowiedniego stroju na wszystkie ważne okazje. I tak powstała różowa suknia balowa.


Suknia z założenia miała mieć mnóstwo falbanek i do dzisiaj ten fragment wspominam najgorzej. Wiele wieczorów spędziłam na podwijaniu satyny, co jak wiadomo nie jest rzeczą łatwą. Do tego wymyśliłam koronki i przód w stylu królewny Barbie. Mojej księżniczce zależało również na kokardzie, którą doszyłam jako pas.

Efekt był prześliczny. Uszyłam ją z ciężkiej satyny, która szumiała przy każdym ruchu. Moja księżniczka odmieniała się jak tylko ją wkładała. Nie musiałam już przypominać, żeby trzymała się prosto, a każdy krok stawiała z taką lekkością, że wyglądała jakby tańczyła. No i uśmiech - od ucha do ucha. Każda dziewczyna (ze mną włącznie) marzyła kiedyś o takiej sukni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz